pomoc
Miejskie Centrum Kultury w Lipnie

DKF: PAMIĘTAĆ KOD MIŁOŚCI. RELACJA ZE SPOTKANIA Z AKTORKĄ MAJĄ KOMOROWSKĄ PO PROJEKCJI FILMU „ROK SPOKOJNEGO SŁOŃCA” W DNIU 19.10.2018


22 października 2018 r. 08:55
DKF: PAMIĘTAĆ KOD MIŁOŚCI. RELACJA ZE SPOTKANIA Z AKTORKĄ MAJĄ KOMOROWSKĄ PO PROJEKCJI FILMU „ROK SPOKOJNEGO SŁOŃCA” W DNIU 19.10.2018

Oddana życiu rodzinnemu i aktorstwu. Z Nią można chodzić po górach o zmierzchu. Z Nią można zaryzykować cwał. Z Nią można iść na wesele i mieć pewność, że zbledną wszystkie panny z Wilka oraz wszystkie panny i wdowy. Mieszka w Warszawie (jak daleko stąd, jak blisko…), a chcielibyśmy, by była jak najbliżej nas, najlepiej tuż za ścianą. Niejedna Jej rola filmowa przyniosła nam ocalenie od głupiutkich seriali, po których można jedynie wysłać sygnał S.O.S. Już dawno zrobiła bilans kwartalny. W Jej życiowym plecaczku mieści się cały stan posiadania: sprawiedliwy kontrakt i serce, serduszko, i dekalog, i lawa

Mówi, że czuje potrzebę dogrania życia, dlatego kreacje aktorskie nie są teraz najważniejsze. Gdybyśmy mogli porównać Ją do drzewa, byłby to piękny osiemdziesięcioletni orzech dający owoce, które są sprzymierzeńcami pamięci i mądrości. W koronie tego drzewa ukryte są prawdziwe skarby. By je odkryć, wystarczy uważnie posłuchać, jak i co mówi Maja Komorowska. W książce „Pejzaż. Rozmowy z Mają Komorowską” podkreśla, jak ważna jest pamięć, także ta najdalsza, sięgająca w głąb dzieciństwa. Z domu rodzinnego wyniosła przekonanie, że trzeba pomagać, angażować się w sprawy innych ludzi. Jako dziewczynka odwiedzała z mamą ośrodek w Laskach i pomagała przy niewidomych dzieciach, o czym autorka wspomina w książce „31 DNI MAJA”. Gdy już była aktorką, jeździła w czasie stanu wojennego do ośrodków dla internowanych. Angażowała się również w budowę hospicjum onkologicznego i wiele innych ważnych inicjatyw.

Maja to to imię o nie do końca wyjaśnionym pochodzeniu. Możliwe, że wywodzi się od hebrajskiego słowa mariam (napawać radością) lub egipskiego meri-jam (ukochana przez Boga). Gdy Maja Komorowska zaczyna opowiadać, czyni to z radością i miłością do napotkanych w życiu ludzi. Spieszy się kochać, bo widzi znaki upływającego czasu. Współpracowała z największymi reżyserami filmowymi i teatralnymi, którzy już odeszli (m.in. z Andrzejem Wajdą, Krzysztofem Kieślowskim, Tadeuszem Konwickim, Edwardem Żebrowskim, Jerzym Grotowskim, Erwinem Axerem, Jerzym Jarockim). Filmy nadal tworzy Krzysztof Zanussi, który powierzył Pani Mai role w wielu swoich dziełach, m.in. w „Roku spokojnego słońca”, lecz tu również wkroczył nieubłagalny czas. Partnerujący Mai Komorowskiej Scott Wilson zmarł przed dwoma tygodniami, 6 października. Aktorka z czułością wspomina amerykańskiego przyjaciela, z którym dzieliła ją bariera językowa (nie tylko w filmie). Jakie to szczęście, że zdążyliśmy zaprosić i poznać Panią Maję, zanim kiedyś będzie spoglądać na nas już tylko z kinowego ekranu. Dzięki magii kina Bella z „Życia rodzinnego” zawsze po raz kolejny będzie mogła zeskoczyć po linie z drzewa. Marta w „Bilansie kwartalnym” zrobi salto. Rachela na weselu zatańczy wokół lampy niczym ćma. ciotka Idalia w „Cwale” wciąż będzie mogła jeździć konno jak szalona. Emilia z „Roku spokojnego słońca” zatańczy wizyjny taniec niespełnionej miłości… Jednak dla widzów DKF-u najważniejszy pozostanie w pamięci pejzaż, w którym Maja Komorowska poprawia okulary dotykające srebrnych włosów i na zakończenie spotkania zamyka oczy, mówiąc dla nas wiersz księdza Jana Twardowskiego. Dotkliwie odczuwamy moc pytania, które dogania nas w tej wyjątkowej chwili. Czy dostatecznie spieszymy się kochać? Czy w naszej pamięci wśród licznych szyfrów, numerów pesel, kodów do domofonów, telefonicznych i bankowych numerów PIN, haseł do kont e-mailowych i Facebooka, jest miejsce na najważniejszy, bezcenny kod: KOD MIŁOŚCI?

Monika Głowacka