W filmie zaistniał jako Wasyl w „Znachorze” Jerzego Hoffmana. Dzięki temu jako młody człowiek pracował na planie ze wspaniałymi aktorami, takimi jak: Jerzy Bińczycki, Anna Dymna czy Bożena Dykiel. Gdy przyszła dobra passa, grał u najlepszych reżyserów: u Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Zanussiego, Agnieszki Holland. W dziewięciu częściach „Dekalogu” zagrał tajemniczą postać, o której znaczenie nieustannie pytali dziennikarze i widzowie. Publiczność kocha Go najbardziej za kreacje serialowych bohaterów. Nie sposób zapomnieć Arkadiusza Czerepacha z „Rancza”, Tadeusza Norka z „Miodowych lat” czy niepełnosprawnego Janka z serialu „Doręczyciel”.
Tym razem na DKF-ie podziwialiśmy kolejne aktorskie oblicze Artura Barcisia. W „Sztuce kochania” zagrał epizod. Ale za to jak zagrał! Przełamaliśmy schemat, zgodnie z którym na spotkania z widzami zaprasza się aktorów grających w danym filmie rolę pierwszoplanową. Bohaterka filmu Michalina Wisłocka nie płynęła z prądem i nie wybierała najprostszych dróg, więc możemy przypuszczać, że nasz wybór i rozmowa po seansie przypadłyby jej do gustu. O aktorstwie, miłości i seksie, rzecz jasna, dyskutowaliśmy z filmowym cenzorem. Nie zabronił nam używania jakichkolwiek słów i zadawania trudnych pytań. Bez udziału kamer i świateł, w miłej atmosferze przytulnego kina, mogliśmy pytać o wszystko. Jak zdobył serce żony, choć nie wygląda jak Al Pacino? Czy trząsł się z tremy przed ołtarzem? Jak wyglądała wspólna podróż do Hiszpanii? Czy zna receptę na długoletni udany związek, skoro jest z żoną od ponad trzydziestu lat?
Film „Sztuka kochania” relaksuje i „rozwiązuje języki”. Pokazuje też, czego mądre, dojrzałe kobiety szukają w mężczyznach. Eryk Lubos rewelacyjnie zagrał amanta, choć na pierwszy rzut oka fizycznie nie ma ku temu warunków. Artur Barciś również jest przykładem mężczyzny, którego kobiety uwielbiają, choć nie jest wysokim brunetem z bujną czupryną. Przy okazji odkryliśmy, jaka rzadka u mężczyzn umiejętność łączy Jurka, bohatera „Sztuki kochania,” z Arturem Barcisiem. Aktor opowiedział nam, jakie cuda potrafił uszyć, gdy w czasach PRL-u trudno było zdobyć nawet guziki. Dowiedzieliśmy się też o wielu innych cennych zaletach, choć nie od zawsze Artur Barciś był pewnym siebie przebojowym mężczyzną. Jako chudziutki, niski chłopiec miał wielkie marzenia, a zarazem ogromne kompleksy. Dopiero z czasem zrozumiał, że nie klasyczna uroda jest najważniejsza zarówno w życiu, jak i w zawodzie aktorskim. Długo i wytrwale walczył o to, by zostać zauważonym i docenionym. Aktorstwo to Jego żywioł. Gdy mówi, widownia słucha jak zaczarowana. Żona dyrektora Teatru Ateneum Aleksandra Śląska powiedziała kiedyś o Nim piękny komplement: „Jesteś zwierzę aktorskie”. Cieszymy się, że ten „zwierz” zechciał poświęcić nam swój czas.
Na okładce książki „Rozmowy bez retuszu” widnieje piękna fotografia twarzy Artura Barcisia, która w połowie jest pomalowana na biało niczym u mima. W rzeczywistości również ma dwie twarze, dwa oblicza. Oblicze aktorskie, często komiczne, stąd ludzie mogą sądzić, że jest typem żartownisia, oraz oblicze poważnego mądrego człowieka, które można odkryć, gdy czyta się wywiady lub prześledzi to, co aktor pisze. W Dyskusyjnym Klubie Filmowym jest miejsce na wszystko: i na powagę, i na humor. Wszak po „Sztuce kochania” nie sposób rozmawiać zbyt grzecznie i śmiertelnie poważnie. Poza tym na czerwiec przypadają różne przyjemne dni: 7. czerwca obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Seksu, 23. – Dzień Ojca, w czerwcu rozpoczynają się wakacje, więc każdy, nawet najbardziej zapracowany człowiek, choć trochę myśli o miłości, zmysłach i odpoczynku. Dobre filmy i spotkania z ciekawymi ludźmi bez wątpienia pomagają złapać oddech, a czas spędzony z Arturem Barcisiem wypełnił nas dobrą energią na nadchodzące miesiące!
Monika Głowacka