DKF: RELACJA ZE SPOTKANIA Z GABRIELĄ MUSKAŁĄ
30 września w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego obejrzeliśmy „Moje córki krowy”. Po projekcji odbyło się wyjątkowe spotkanie z Gabrielą Muskałą, czyli filmową młodszą siostrą Kasią.
Pani Gabrysia ma głos tak ciepły i łagodny, jakby była aniołem. Gdy mówi, można sobie wyobrazić, że słuchamy samego Archanioła Gabriela i że muskała nas po policzku puchowa biel anielskich skrzydeł. Swoją pracę wykonuje z miłością i pasją, więc wierzymy Jej bezgranicznie, bez względu na to, czy jest Marią z „Królowej aniołów”, uciekinierką z Kosowa, Violą z „Wymyku”, Zosią z filmu „Być jak Kazimierz Deyna”, oschłą lekarką z chwytającego za serce „Chce się żyć”, czy też weterynarz Basieńką z filmu Jana Jakuba Kolskiego „Serce, serduszko”. Przygoda z aktorstwem Gabrieli Muskały zaczęła się od sukcesów w teatrze. Już na trzecim roku studiów została nagrodzona za najlepszy debiut, za rolę Ani z Zielonego Wzgórza. Potem przez lata pracy posypały się kolejne nagrody za role teatralne. Teatr kochał ją od dawna i obsypywał nagrodami, zaś publiczność oglądająca seriale miała szansę odkryć tę niewiarygodnie utalentowaną aktorkę po roli w „Londyńczykach” i „Głębokiej wodzie”. W „Moich córkach krowach” podbiła serca publiczności rolą nieco infantylnej, rozdygotanej emocjonalnie Kasi. Prywatnie Gabrysia Muskała, jak sama przyznała, nie ma nic wspólnego ze swoją bohaterką, ale przed kamerą potrafi wywołać w sobie gotowość do odegrania bardzo silnych emocji, niekiedy na granicy histerii. Wykonując niełatwy zawód aktorki tylko raz miała moment wyczerpania i zwątpienia. Musiała przystanąć i odetchnąć. Nigdy jednak nie żałowała, że nie została baletnicą z dziecięcych marzeń lub reżyserką filmów o zwierzętach, choć tak bardzo kocha przyrodę. Jest uosobieniem subtelności i delikatności, ale kiedyś nie lubiła swojego wizerunku grzecznej dziewczynki z warkoczykami. W młodzieńczych latach trenowała taekwondo i miała niezwykłego idola: Bruce’a Lee. W delikatnym ciele ukryta jest silna, odważna kobieta. Na spotkaniach DKF-u będziemy śledzić kolejne filmowe wcielenia Pani Gabrysi. Na pewno obejrzymy niezwykły film Piotra Dumały „Ederly”, w którym aktorka gra rolę narzeczonej głównego bohatera. Z niecierpliwością będziemy też czekać na film, który powstaje na podstawie scenariusza napisanego przez Panią Gabrielę!
OSWOIĆ UMIERANIE Z CZUŁYM UŚMIECHEM, CZYLI CO NOWEGO KINGA DĘBSKA WPROWADZA DO POLSKIEGO KINA?
Jak na film, który odniósł niebywały sukces frekwencyjny w polskich kinach, „Moje córki krowy” to film wyjątkowy. Bez przemocy, strzelaniny, politycznych intryg. Jest to słodko-gorzka opowieść o szorstkiej siostrzanej miłości, o więzi dorosłych córek i rodziców, o śmierci, odchodzeniu i odnajdywaniu siebie. Niektórzy recenzenci porównują „Moje córki krowy” do „Czułych słówek”, jednak warto przypomnieć sobie „33 sceny z życia” Małgosi Szumowskiej, gdzie reżyserka również zmagała się z osobistym doświadczeniem odchodzenia rodziców i unikała łzawego sentymentalizmu. Z drugiej jednak strony Kinga Dębska jako reżyserka jest bardziej liryczna i ciepła, a zarazem blisko jej do ironii Marka Koterskiego znanego z „Dnia świra” i „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. Film o chorobie i śmierci może być jednocześnie źródłem oczyszczenia. We łzach i smutku może ukrywać się uśmiech. Reżyserka i autorka scenariusza nie ukrywa, że film wywodzi się z jej osobistych przeżyć i jest efektem zmagania się z odejściem rodziców przed kilkoma laty.
Warto przypomnieć sobie pewną mądrą myśl:
Boże! Proszę, daj mi siłę, abym pogodził się z tym, czego zmienić nie mogę;
odwagę, abym zmienił to, co zmienić mogę
mądrość, abym potrafił odróżnić jedno od drugiego.
Jest coś, czego zmienić nie możemy, a co dotyczy każdego człowieka bez wyjątku. Wszyscy umrzemy. Śmierć to inicjacja, wyzwanie, które przerasta większość z nas. Nie ma przewodników, którzy oprowadzają po tej krainie. Nie ma poradników, które opiszą, jak przygotować się na śmierć własną lub śmierć najbliższych. Każdy z nas bez wyjątku stanie kiedyś w obliczu najważniejszych pytań: Czy jestem gotowy na pożegnanie? Czy śpieszyłem się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą? Czy zdążyłem powiedzieć bliskim, to co ważne i szczere, choć może czasem bolesne? Mimo trudnego tematu dzięki „Moim córkom krowom” zobaczyliśmy momentami zabawną i wzruszającą opowieść o rodzinnych relacjach, w której popis wielkiego aktorstwa dają m.in. Agata Kulesza, Gabriela Muskała, Marian Dziędziel i Marcin Dorociński.
Monika Głowacka