„Wołyń” to pierwsza produkcja fabularna poruszająca dotychczas przemilczany w polskim kinie temat tragicznych wydarzeń na Wołyniu w latach 1943–1944. To przygotowany z wielką starannością i rozmachem siódmy film w reżyserii Wojtka Smarzowskiego, twórcy takich produkcji jak „Dom Zły”, „Drogówka” czy „Pod Mocnym Aniołem”. Ten wstrząsający obraz zebrał niezwykle entuzjastyczne recenzje, zarówno wśród krytyków, jak i widzów. Podkreślane są jego walory artystyczne, ale przede wszystkim wiarygodność przedstawionego świata dawnych Kresów wschodnich i wydarzeń historycznych. Trzeba jednak przyznać, że „Wołyń” wywołał zarazem silne emocje i dyskusję na temat, czy ukazywanie okrucieństwa i zła służy budowaniu pojednania. Aby móc wyrazić własną opinię, trzeba koniecznie obejrzeć film! Czytaj więcej… , recenzja tutaj, zwiastun tutaj.
Jest lato 1939 roku. Zosia (Michalina Łabacz) to młoda Polka, bezgranicznie zakochana w Ukraińcu Petro (Wasyl Wasylik). Ich wielka miłość zostaje wystawiona na próbę, gdy ojciec dziewczyny postanawia wydać ją za majętnego wdowca, Skibę (Arkadiusz Jakubik). Zaraz po ślubie zrozpaczona Zosia zostaje sama z dziećmi męża powołanego na front. Tymczasem między mieszkającymi obok siebie Polakami, Ukraińcami i Żydami dochodzi do coraz liczniejszych aktów przemocy. Dziewczyna staje się uczestniczką i świadkiem tragicznych wydarzeń, których kulminacją będzie rzeź dokonana na ludności polskiej przez bezwzględnych oprawców z UPA oraz polskie akcje samoobronne. Pośród morza nienawiści Zosia próbuje ocalić siebie i swoje dzieci.
„Już waga podjętej problematyki czyni Wołyń filmem ważnym, zapewne jednym z najistotniejszych obrazów historycznych w dziejach polskiego kina. Lecz reżyser skutecznie wyniósł go ponad lokalność, wydobył z przeszłości, uczynił uniwersalnym i ponadczasowym. Oddał porażający głos przeciwko skrajnym nacjonalizmom, przekonaniu, że odkupienie krzywd można osiągnąć przemocą” (fragment recenzji Dariusza Pawłowskiego).