"NIEOBCECNOŚĆ" to opowieść o Piotrze Łazarkiewiczu (13 marca 1954 - 20 czerwca 2008), reżyserze, scenarzyście, aktorze, producencie. Nie jest to opowieść stricte biograficzna, ani streszczenie drogi twórczej, to raczej filmowa mozaika. Magdalena Łazarkiewicz, prywatnie żona Piotra, opowiada o przerwanej z nim rozmowie, o mierzeniu się z jego nieobecnością i o procesie, jaki przechodzą związani z nim ludzie, odkąd odszedł na zawsze. To także film o miłości silniejszej niż śmierć.
Film wzbudza ciekawość, działa na emocje, jest także znakomity formalnie. Doskonale zmontowany, przez co bardzo dobrze się go ogląda. Wykorzystano w nim fragmenty wyreżyserowanych przez Piotra Łazarkiewicza filmów fabularnych, dokumentalnych, teatrów telewizji, etiud studenckich, reportaży telewizyjnych oraz programów telewizyjnych, audycji radiowych. O Piotrze Łazarkiewiczu mówią: Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Paweł Felis, Remigiusz Grzela, Agnieszka Holland, Zbigniew Hołdys, Wiesław Komasa, Antoni Komasa-Łazarkiewicz, Magdalena Łazarkiewicz, Gabriela Łazarkiewicz, Maria Seweryn, Andrzej Wolf.
Magdalena Łazarkiewicz: „Piotr zawsze otoczony był ludźmi, szczególnie młodymi. Miał zdolność zachwycania się ludźmi, kochał swoich aktorów. Autentycznie cieszył się sukcesami innych. Dzwonił, radził, pomagał, wspierał. Czasem miałam nawet o to pretensje. Myślałam, że w ten sposób rozmienia się na drobne, zbyt mało skupia na swojej pracy i swoim życiu. Ale po jego śmierci zrozumiałam, że w tym właśnie jego osobowość spełniała się najpełniej. Może nie miał w sobie dostatecznej dawki egoizmu, który potrzebny jest artyście, żeby dopiąć swego. Ale miał szczególny talent do budowania relacji z ludźmi."
Agnieszka Holland: „Piotr był dla mnie przyjacielem, szwagrem, ale również kolegą reżyserem. Artystą był od początku, od kiedy pierwszy raz poszedł do kina, od kiedy asystował w kościele w graniu na organach swojego dziadka, od kiedy pochłaniał książki, od kiedy oglądał obrazy, wiedział wtedy, że chce być w tym, że chce to wyrażać, że chce wyrażać świat poprzez sztukę, a sztuką najwyższą, najpiękniejszą wydawał mu się film. Miał w sobie coś takiego czystego."