pomoc
Miejskie Centrum Kultury w Lipnie

DKF: „GŁÓD WRAŻEŃ I APETYT NA WIĘCEJ” – RELACJA ZE SPOTKANIA Z AKTORKĄ KAROLINĄ BRUCHNICKĄ PO PROJEKCJI FILMU „CÓRKA TRENERA” 11.12.2019 r. (LIPNO, KINO NAWOJKA)


13 grudnia 2019 r. 10:53
DKF: „GŁÓD WRAŻEŃ I APETYT NA WIĘCEJ” – RELACJA ZE SPOTKANIA Z AKTORKĄ KAROLINĄ BRUCHNICKĄ PO PROJEKCJI FILMU „CÓRKA TRENERA” 11.12.2019 r. (LIPNO, KINO NAWOJKA)

     Życie bywa podobne do gry w tenisa. Przeważnie piłeczka zgodnie z planem trafia w wyznaczone miejsce na korcie, jednak czasem zdarza się aut. Tak przytrafiło się tym razem, gdy zaproszona na spotkanie z widzami aktorka nie mogła dotrzeć wyautowana przez siłę wyższą czyli chorobę. Ten mecz nie skończył się jednak rozczarowaniem, gdyż film „Córka trenera” ma w obsadzie twardego, walecznego zawodnika: tytułową córkę. Debiutująca na dużym ekranie 25-letnia Karolina Bruchnicka bywa nazywana odkryciem roku, największą nadzieją kinematografii polskiej. Mówi w wywiadach, że jest uzależniona od wrażeń i adrenaliny. To by poniekąd wyjaśniało, dlaczego niemal bez wahania przyjęła zaproszenie skierowane w ostatniej chwili, za co serdecznie dziękujemy.

     W filmie „Córka trenera” nie ma spektakularnych efektów. Najważniejsza jest relacja ojca i córki. To w ich twarzach i gestach tkwi największa siła tego obrazu. Podobnie jest z Karoliną Bruchnicką. Na salę kinową wchodzi skromna dziewczyna i dopiero kolejno zadawane pytania odsłaniają ukryte w Niej skarby: pasje i talenty. Opowiedziała nam nie tylko o półrocznym okresie przygotowywania się wraz z Jackiem Braciakiem do pracy na planie filmu Łukasza Grzegorzka. Okazało się, że oprócz tenisa bliskie są Jej także inne dziedziny sportu , a największym źródłem przyjemności – podróże. Ciekawość świata i otwartość na ludzi to zasługa prawdziwego, nie- filmowego taty, który nie popełnił błędu trenera i rozumiał, że zamiast obarczać dziecko ciężarem spełniana własnych marzeń, trzeba mu dać wolność i siłę. Właśnie dlatego, gdy Karolina skończyła 14 lat i chciała wyjechać jako modelka do pracy w Tajlandii, tato zadbał o Jej bezpieczeństwo, a potem pozwolił wyfrunąć w świat. Po Tajlandii były Chiny, Korea Południowa i Japonia. Do Polski Karolina przywiozła z Azji bagaż doświadczeń, smak lokalnych potraw i kolejne marzenia. Uczy się języka hiszpańskiego oraz serbskiego. Jest pokorna i pracowita. Ma apetyt na więcej, jak wilk, którego zagrała jako przedszkolak w „Czerwonym Kapturku”.

     Los sprawił, że mieliśmy przyjemność spędzić czas w towarzystwie młodej, utalentowanej aktorki, której wróżymy karierę  nie tylko na skalę naszego kraju. Kto wie, może spotkamy się kiedyś ponownie po latach w Kinie Nawojka, by podpatrywać jak zamiast rakiety do tenisa Karolina Bruchnicka trzyma w dłoniach statuetkę Poli Negri, lipnowianki utrwalonej w pozie hiszpańskiej tancerki?