Dyskusyjny Klub Filmowy SE(A)NS zaprasza na film!
Klub Filmowy działający przy Miejskim Centrum Kulturalnym zaprasza do kina „Nawojka” 18. lipca (piątek) o godz. 18 na seans zamykający cykl filmów o niepełnosprawności i radości życia mimo wszystko! „Nietykalni” to film, który koniecznie trzeba obejrzeć, aby zrozumieć, dlaczego zachwyciły się nim miliony widzów we Francji i pięćdziesięciu innych krajach, do których został sprzedany.
Geneza i fenomen „Nietykalnych”, czyli o sile autentycznej przyjaźni
Podczas ostatnich spotkań DKF-u obejrzeliśmy niezwykłą „Dziewczynę z szafy” i poruszający film „Chce się żyć”. Te filmowe obrazy są dowodem na to, że polskie kino przestało bać się niepełnosprawności. Kino europejskie tych lęków pozbyło się już nieco wcześniej, o czym świadczy „Moja lewa stopa”(brytyjsko-irlandzki film z 1989 r.), „Motyl i skafander” (francusko-amerykańska produkcja z 2007 r.), „Ja też!” (hiszpański dramat z 2009 r.), „Hasta la Vista!”(belgijska komedia z 2011 r.).Ten filmowy świat niepełnosprawnych bohaterów otwiera nam oczy, bo my – tak zwani „zdrowi” często cierpimy na krótkowzroczność, a nawet ślepotę. Czyż nie jest tak, że wydaje nam się, iż niestosownie jest żartować w obecności kogoś na inwalidzkim wózku? Jak bardzo się mylimy, udowadniają Olivier Nakache i Eric Toledano – twórcy francuskiego filmu „Nietykalni”. Wspólny śmiech to język przełamujący wszelkie granice społeczne i kulturowe.
Oglądając „Nietykalnych” trudno uwierzyć, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Film ogląda się jak urokliwą bajkę o biednym i bogatym, o sparaliżowanym milionerze i biednym chłopaku z paryskiego przedmieścia. Ale cóż byłoby warte życie bez bajek? A jednak „Nietykalni” nie są bajką, lecz opowieścią o sile autentycznej przyjaźni, która trwa do dziś. Jest rok 1993. 42-letni Philippe Pozzo di Borgo z rodziny książąt ulega wypadkowi na paralotni - łamie kręgosłup. Jest w stanie samodzielnie tylko oddychać, mówić i przełykać jedzenie. Rok później w Paryżu Pozzo poszukuje pomocnika. Zgłasza się tylko jeden biały kandydat, za to wielu z Afryki, Azji, Filipin. Wśród kilkudziesięciu osób jest młody Abdel Sellou: zniecierpliwiony, zmęczony, niewyspany. Spieszy się, bo zależy mu na pieczątce dla urzędu zatrudnienia. Algierczyk zostaje jednak na próbę. Z kilku dni robi się dziesięć lat.
W książce Philippe Pozzo pisze o nim tak: „nie do zniesienia, zarozumiały, wyniosły, grubiański, zmienny”. A w jednym z wywiadów sparaliżowany milioner wyjaśnia: „Bo on naprawdę był nie do zniesienia, ale jednocześnie miał wspaniałe zalety. Cichy, uważny, dyskretny. Dawał sobie radę w każdej sytuacji. Tego nauczyła go ulica, nie szkoła (…)Wyrósł na przedmieściach Paryża, był szefem bandy. A szef musi być najsilniejszy, najszybszy (…)Był w stanie wyciągnąć mnie z łóżka i zawieźć do szpitala w ciągu 12 minut. Żadne pogotowie nie było tak szybkie (…)Abdel wprawia mnie w ruch. Wywozi z Paryża, robimy razem głupstwa, rozrabiamy. Wcześniej uwielbiałem się śmiać i dzięki niemu odzyskuję tę zdolność. On zabiera mnie wszędzie, także za ocean, do Kanady. Rodzi się między nami wielka przyjaźń i wielka wdzięczność.”
Philippe i Abdel to nie jedyny niezwykły duet, który stworzyło prawdziwe życie. Równie niezwykły jest reżyserski duet, który od lat tworzy razem filmy. Olivier i Eric, twórcy „Nietykalnych”, zamierzają stworzyć film fabularny po obejrzeniu dokumentu o niepełnosprawnym milionerze. Najpierw postanawiają go poznać. On sam tak relacjonuje to spotkanie:
„I oto nagle przyjeżdża dwóch młodzików - Olivier Nakache i Éric Toledano. Spotykamy się na plaży w As-Suwajrze i cóż widzę? Dwóch zaśmiewających się klaunów. Obok bardzo poważny pan - Nicolas Duval-Adassovsky, wielki producent. Przez trzy godziny nic tylko wygłupy i żarty, także na temat ludzi na wózku. Nie sposób w ogóle normalnie porozmawiać. W końcu Adassovsky pyta, czy się zgadzam. Mówię: „OK, ci młodzi mają styl”.
Ci dwaj naprawdę tak pracują: jak podekscytowani chłopcy. Bez przerwy rozmawiają, nawet podczas ujęć. Jak sami mówią, są lekko zwariowani na punkcie muzyki. Tę pozytywną chemię widać w nastroju, który unosi widzów oglądających ich film. Niezwykła aura a zarazem wiarygodność filmu, to również zasługa aktorów grających główne role. Kiedy już Omar Sy i François Cluzet zgodzili się wyruszyć w tę przygodę, twórcy filmu zorganizowali „obóz integracyjny”, aby aktorzy również mogli spotkać się z niepełnosprawnym Philippem. Pod koniec pobytu u Philippe'a François mający grać tę rolę mówi po prostu: „Jestem gotowy” i na ekranie widzimy, że naprawdę podołał temu trudnemu wyzwaniu. A grający rolę czarnoskórego chłopaka z przedmieścia Omar Sy? Również bezbłędnie tworzy powierzoną mu kreację. Na plan filmowy przychodzi z ogoloną głową, w bluzie z kapturem i skórzanej kurtce. Przynosi też dobry humor, życzliwość i piękny, biały uśmiech.
I tak zaczyna się przygoda z filmem, którym zachwyciły się miliony widzów we Francji i pięćdziesięciu innych krajach, do których został sprzedany. Mam przeczucie, że my – widzowie DKF-u przez półtorej godziny trwania seansu również zdążymy zaprzyjaźnić się z filmowymi bohaterami. Pamiętajmy, że jak powiedział jeden z pisarzy o przyjaźni: (…) „ona jedna ze wszystkich miłości potrafi ludzi podnosić na poziom bogów i aniołów”. Myślę, że zamiłowanie do kinematografii ma podobną moc zmieniania nas samych. Zapraszam na seans!
Monika Głowacka