Dyskusyjny Klub Filmowy
Klub Filmowy „SE(A)NS” działający przy Miejskim Centrum Kulturalnym zaprasza do Kina Nawojka 19 lipca o godz. 18 na projekcję czeskiego filmu „Młode wino” w reżyserii Tomasa Bariny. Zapraszamy wszystkich miłośników kina!
„MŁODE WINO”- prelekcja dla widzów wygłoszona w dniu 19.07.2013
„W przydomowym ogrodzie
życie prawie nad stan,
mogłabyś być moja pani.
Lecz cóż radzić na to mam,
nakrył ogród dziki łan,
a myśmy tacy zaplątani.
Bo w ogrodzie rośnie pnącze,
w dzikim winie świat się plącze,
bo w ogrodzie dzikie wino,
kto je tutaj siał, dziewczyno”.
Zapewne bez trudu rozpoznali Państwo fragment piosenki śpiewanej przed laty przez Marka Grechutę. Dziś w naszym klubie filmowym zmienimy kurs i z trudnego polskiego kina przepłyniemy do Czech, by zaplątać się w młodym winie. Mam nadzieję, że taka różnorodność spotka się z Państwa przychylnym przyjęciem.
„Czesi to śmiejące się bestie” – mawiał czeski pisarz Hrabal. Dodać trzeba – bestie, których Polacy wśród swoich sąsiadów lubią podobno najbardziej. Za tak zwany dystans do świata i za poczucie humoru, które pozwala widzieć życie z perspektywy zwyczajnego szaleństwa i absurdalnych, nielogicznych czy zupełnie nieprzewidywalnych splotów wydarzeń. Rzekomo za to, czego Polacy nie mają. A czego szukają, m.in. w czeskich komediach…
Czesi to naród specyficzny, taki nam bliski a jednocześnie jakże daleki – racjonalny, zrównoważony i posiadający dużo więcej dystansu do siebie. Cierpiący jakby ciszej, mniej arogancki, mniej hałaśliwy. Typowemu Polakowi może być ciężko zrozumieć mentalność Czechów.
Nasi południowi sąsiedzi mają niezawodny przepis na kino. Ich filmy cieszą się niesłabnącą popularnością niczym weekendy w Pradze, smażony ser i piwo Pilsner. Niby bliskie, podobne do naszych, a jednak niepowtarzalne.
Warto podkreślić, że prawie pół wieku temu świat usłyszał o „czechosłowackiej nowej fali” , dowodzie na to, że kino nie kończy się na żelaznej kurtynie. Improwizowany dialog, czarny humor, absurd, angażowanie aktorów amatorów i duże przywiązanie do tradycji literackiej stworzyły wyjątkową poetykę, którą jeszcze dzisiaj łatwo się rozpoznaje w filmach powstałych znacznie później. Przez pewien czas w Polsce funkcjonowało nieco ironiczne powiedzenie „czeski film - nikt nic nie wie”, ale miało ono głębszy sens. Komunistyczna cenzura gubiła się w odczytywaniu sensu w pozornym bezsensie.
Czechosłowackie kino w latach 60-tych kipiało młodością i energią. Pierwszy w historii kina czechosłowackiego Oscar przypadł w udziale Jánowi Kadárowi oraz Elmarowi Klosowi, twórcom filmu „Sklep przy głównej ulicy” z 1966 roku . Dwa lata później po najbardziej pożądaną z nagród sięgnął Jiří Menzel reżyserując „Pociągi pod specjalnym nadzorem”, gdzie jakże inaczej niż w polskim kinie, wielka historia (dramat niemieckiej okupacji) staje się jedynie tłem dla prywatnego życia. Potem przyszedł czas triumfów Miloša Formana, który postanowił wyemigrować, a kilka lat później - w 1975 roku zdetronizował hollywoodzkich twórców, zdobywając pięć najważniejszych Oscarów za „Lot nad kukułczym gniazdem”.
Czechosłowacka nowa fala dała początek wspaniałej tradycji kina „nieznośnej lekkości bytu”.
Współczesne kino czeskie to m. in.
Kultowi „Guzikowcy” (1997) w reżyserii Petera Zelenki
„Obsługiwałem angielskiego króla” (2007) – czyli wyreżyserowana przez Jiřiego Menzla adaptacja powieści Bohumila Hrabala
„Butelki zwrotne” w reż. Jana Svěráka (2007)
Współczesne kino czeskie reprezentują także filmy Tomasa Bařiny: „Młode wino” ( 2008) oraz jego kontynuacja „2 młode wina” (2009) to lekkie, pełna słońca komedie przywodzące na myśl stare czeskie filmy. Za moment obejrzą państwo „Młode wino” - film wybrany najlepszą czeską komedią 2008 roku. To opowieść o dwóch miejskich cwaniaczkach Honzie i Irku, którzy jadą na Morawy do winnicy dziadka jednego z nich i… wiele się w ich życiu zmieni, na co będą miały wpływ: wino, kobiety i śpiew… „Młode wino” jest lekką, zabawną afirmacją życia, dobrego jedzenia i oczywiście wina. Nie zaskakuje, nie wywołuje spazmów śmiechu, ale sprawia czystą przyjemność, jako propozycja filmowa pełna subtelności, lekkości, dystansu do bohaterów i świata przedstawionego, wzbogacona o błyskotliwy dowcip. Niezwykłe znaczenie mają tutaj przepiękne zdjęcia autorstwa Martina Preiss'a, gloryfikujące codzienność, zwyczajność, prostotę życia na prowincji. W cudowny sposób przedstawiają one czeską wieś, jej sielskość, spokój oraz określony rytm funkcjonowania.
Obejrzą państwo ciepłą i zabawną czeską komedię o przyjaźni, miłości, morawskim winie i... o tym, że kiedy w życiu dość już błądziłeś, najlepsze co możesz zrobić, to wrócić do domu.
Życzę przyjemnego oglądania!
Monika GłowackaCo warto wiedzieć?
W czeskiej kinematografii myślenie o winie jest nierozerwalnie związane z kolorytem Moraw Południowych, regionu winnic i terenów zalanych słońcem, regionu piwniczek winnych, mądrych winiarzy, typowych wujów zawsze czekających na możliwość skosztowania wina z czarą do degustacji w ręku.
Wino jest silnie zakorzenione w kulturze Czech, a jego historia jest dłuższa, niż dzieje samego kraju. Pierwsze winnice sadzono tam w starożytności. Przez Czechy przebiegał limes rzymski, a zatem legiony tam stacjonujące musiały coś pić.
Pierwsze prawdziwie czeskie winnice powstają w IX wieku. Według legendy żona księcia Borzywoja nakazała posadzić winorośl w okolicach Mielnika. Uprawą zajął się dopiero jej wnuk, Wacław I Święty. Na jego cześć ustalone zostaje święto wina, celebrowane w końcu września. Tym sposobem, zanim Polska jeszcze zaistniała na mapie, Czesi mieli już swoje święto wina. Ale to dopiero początek rozwoju winiarstwa. Gdy tylko do naszych sąsiadów dotarli zakonnicy, winnice sadzono wszędzie, gdzie tylko były klasztory. Władcy Czech zdawali sobie sprawę, jak intratnym interesem jest inwestycja w wina, więc aktywnie wspierali rozwój winnic w swym kraju. Pierwszym krokiem było wprowadzenie zakazu sprzedaży austriackiego wina w Brnie, do miasta były wpuszczane tylko transporty z Moraw. To prawo zostało wydane przez Jana Luksemburskiego już w 1325 roku. Niebywale wzmocniło pozycję winnic morawskich i całego czeskiego wina, które pozbyło się wyraźnego konkurenta. Jego sukcesor poszedł o krok dalej. Karol IV widząc, jak duże zyski przynosi uprawa winorośli, wydał w 1358 roku prawo, na podstawie którego wszystkie ziemie wysunięte trzy mile na północ od Pragi miały zostać obsadzone winnicami. Kto nie miał zamiaru zakładać winnicy, bądź nie był w stanie tego zrobić, został zmuszony odsprzedać swe ziemie osobom desygnowanym przez władze Pragi. Na terenach, które obsadzono winoroślą, przysługiwało dwunastoletnie zwolnienie z podatku. Tym sposobem stolica Czech uzyskała niemalże prywatne winnice, które mogły zaspokoić potrzeby wszystkich mieszkańców tego wielkiego miasta.
Wkrótce tak silna protekcja władców miała stać się problematyczna. Produkcja była tak duża, że przewyższała popyt. Czescy winiarze szybko sobie z tym poradzili. Wymusili na królu zakaz sprowadzania wina z zagranicy między 16 września a 24 kwietnia. W tym okresie można było pić tylko czeskie wina. Takie prawo zostało wprowadzone w 1370 roku. Było to korzystne dla czeskich winiarzy także z tego powodu, że ich wina, w przeważającej większości, nadawały się do picia tylko za młodu. Przez te zakazy wino czeskie zdominowało rodzimy rynek.
Zaczęto zdawać sobie sprawę, że w Czechach jest za dużo winnic, ale nie podjęto wyraźnych kroków, by temu przeciwdziałać. Na domiar złego jakość wina produkowanego w czeskich winnicach miejskich drastycznie spadła. Cześć z nich została zamknięta, a w całych Czechach zaczął spadać areał ziemi przeznaczonej pod uprawę. XVII wiek jest okresem degradacji czeskiego winiarstwa. Potem jest już tylko gorzej. Wiele winnic leżało odłogiem, bo produkcja okazała się nieopłacalna. Po II wojnie światowej sytuacja zaczęła się poprawiać. Dziś czeskie winiarstwo zdołało się odrodzić, niestety wina są dość drogie, więc nie zyskało zbytniej popularności w naszym kraju. Dlatego dla większości Polaków często kojarzy się ono tylko z całkiem zabawnym filmem „Młode wino”.
źródło: http://winofil.blogspot.com
Dzięki filmowi Tomasa Bariny wielu Prażan dowiedziało się, że wino powinno się najpierw oglądać pod światło, później wąchać, a w końcu wypić mały łyk i lekko tylko smakować językiem.
Jak zapewniają kiperzy, młode wino ma to do siebie, że nie jest zharmonizowane w zapachu, a właściwy bukiet osiąga dopiero, gdy podda się je procesowi starzenia, czyli leżakowania. Podobnie jest z filmem Tomasa Bariny – to komedyjka, w której prościutki humor sytuacyjny i fabuła zapewne wymagają dopracowania.
Zapach, kolor i smak to - trzy wyznaczniki jakości starego wina. A młode wino? A młode wino po prostu pośpiesznie należy spożyć- bez degustacji. Młode wino nie wieczne - trzeba więc bez ociągania sięgnąć rękę po dobrodziejstwo winnic letnią porą. Tak jak pośpiesznie trzeba sięgnąć po dobrodziejstwo młodości. Trzeba pamiętać, że młodemu winu nie można zbyt prędko zablokować dostępu do powietrza, bo wybuchnie. Ale i nie można zapomnieć, że młode wino niekontrolowane może innym zabrać powietrze. Te i inne zasady poznają i wprowadzają w życie Honza i Jirek.
Trzeba być ostrożnym zarówno w kosztowaniu wina, jak i w miłości. Niech pointą będą słowa piosenki Martyny Jakubowicz: „Młode wino”.
„Piliśmy wczoraj młode wino
w parku za dworcem pod jarzębiną
podpatrywały nas posągi
pogwizdywały na nas pociągi
Młode wino spijaj ostrożnie
w młodym winie czai się zdrada
młodym winem racz się nabożnie
spójrz na mnie taka jestem chwiejna i blada
On mnie porzucił przed godziną
mówił, że urok mój spłowiał i spłynął
że zwiędły pąki, że włosy strąki
a młode wino ścierpło w stągwi
(…)
Młodą miłość rozchylaj ostrożnie
młoda miłość rani jak szpada
najpierw oswój ją tkliwie przemożnie
spójrz na mnie taka jestem chwiejna i blada
Młode wino spijaj ostrożnie
w młodym winie czai się zdrada
młodym winem racz się nabożnie
młode wino spijaj ostrożnie”